Nasz gospodarz rano powitał nas kawą i rakiją. Osobiście z 1 z dwóch 50 l beczek napełnił półlitrową butelkę. Również zakupił nam drugie śniadanie i wywiózł na wilot z Niksic w kierunku zachodnim.
Zabrał nas TiR. Pierwszy w tej podróży. Nowiutkie Iveco, jeszcze fabryką pachniało. Z drogi malowniczy widoczek na Slansko jeziero. Wysadził nas za Dolovi, jakieś 2-3 km od granicy, sam skręcił w prawo. Na pożegnanie powiedział nam Srecian put, co znaczy Buon Voyage:)
Dziwna droga - niby krajowa w stronę granicy, ale ruchu żadnego. Złapaliśmy Trebinianina, z którym przekroczyliśmy granicę i dojechaliśmy do Trebinje w Bośni i Herzegowinie.