Jest 18:00. Ostatnie 5 godzin temu byliśmy w Zagrzebiu (100 km za nami), 24 h temu w Splicie (600 km za nami). Przed nami ponad 1000 km i 24 godziny... Arytmetyka autostopu jest dziwna i to lubimy :))
Wysiadamy na stacji benzynowej. Marta idzie popytać kierowców na Polskich blachach, Krzysiek łapie przy ulicy. Nie mija 5 minut i zatrzymuje się samochód.
Krzysiek ustala w łamanym angielskim, że do Wiednia (taką mamy kartkę) dotrzemy. Po chwili wsiada Marta i zaczyna rozmawiać po polsku. Krzysiek zupełnie nie zauwarzył, że autko miało stare polkie blachy. Kacper mówi, że do Wrocławia możemy z nim jechać!!! Szcególnie, że dawno nie spał - to i podróż będzie mu milsza i bezpieczniejsza.
Jak dobrze pójdzie to kolejny 1000 km zrobimy w 12 h:))
znowu odprężenie i cieszymy się podróżą...