Szukając noclegu szliśmy nasypem kolejowym do czasu aż nas pociąg chciał przejechać...
dotarliśmy nad jezioro. Po piaszczystej plaży nie ma śladu. Nie mamy pojęcia skąd ją sobie wymyśliliśmy. Są kamienie. Mnóstwo kamieni. skończyło się na nocce pod gwiazdami * * *
(a kilkaset metrów dalej wzdłóż torów, w połowie grobli były klimatyczne ruiny zameczku - bardzo fajne do kimania i w namiocie i bez niego. O nich jednak dowiedzieliśmy się dopiero dnia następnego).